Plavni – Tatarbunary
Dystans: 135 km
Nikt nie zauważył, że w swoich wieczornych poszukiwaniach machnąłem się o jeden dzień. Dwukrotnie pojawił się “Dzień 8”. Tak mnie czytacie… Tylko ahy i ochy, i że pięknie i super. No i bardzo dobrze, że tak jest:) Taki człowiek zdiagnozowany jako osobowość ze skłonnościami celebryckimi odnajduję się wśród Was jak ryba w wodzie, choć tu na Ukrainie bardziej pasuje – jak wiatr na stepie. Bo to oni dziś rządzili.
Ogromne przestrzenie, spore odległości między miejscowościami, droga wijącą się między kolejnymi wzniesieniami i długie proste, których końca nie było widać. Czasami dziury jak po wojnie a innym razem z zazdrością można patrzeć na równą i szeroką drogę, dodatkowo z minimalnym ruchem. I wiatr, który nieskrępowany niczym szalał jak dzieciaki w szkole na przerwie między lekcjami. Południowy, upalny, nie odpuszczający ani na chwilę. Jeśli jakimś cudem miałem jeszcze jakakolwiek część rąk, nóg czy twarzy nieopalnoną, to z pewnością dziś zniknęła. Wróciły wspomnienia z wloskiej Toskanii czy hiszpańskiej Andaluzji gdy wiatr jakby pytał – chłopie, kiedy odpuścisz? Nie odpuściłem wtedy, nie odpuszczę i dziś:)
Tym bardziej, że do Odessy zostało 130 km. Jeden dzień. A i tak rozbijam to na dwa. Pierwszy raz od początku moich wypraw zdarza się taka sytuacja, że jestem do przodu i nie muszę gonić jak szalony. Ciężko się odnaleźć w tej nowej sytuacji ale jakoś sobie radzę:p
Radzą sobie też dobre ludzie, którzy tworzą ten projekt “Łączy nas nie tylko piłka” czego efektem są dzisiejsze inicjatywy takie jak: zrzutka.pl, licytacje na fejsbukowej stronie rowerowedobro.pl. zajrzyjcie tam, i zajrzyjcie na bloga rowerowedobro.pl. Podzielcie się informacją o chłopakach, inicjatywie. Nie chodzi o mój fejm (jak zawsze:p) ale o chłopaków i ich marzenia. I dziękuję za już:)
Jutro krótki dzień, ledwo 65 km. Nie mam pojęcia co zrobię z wolnym czasem, może wy macie jakieś pomysły? W każdym razie chcę być jutro jak Adam Mickiewicz – nie bójcie się – nie będę pisał trzynastozgłoskowcem. Odwiedzę Akerman z jego twierdzą i popatrzę jak Adam Mickiewicz przed siebie na Krym, którego niestety na rowerze nie zdobędę, a był jednym z moich celów.
Tymczasem wiatr nie słabnie, tłucze w namiot jakby chciał powtórzyć – Ty nie odpuścisz i ja nie odpuszczę. I tak jestem sobie dziś i Mickiewiczem i Don Kichotem (wszak wiatr i wiatraki są dość blisko siebie). A skoro wiatr nie odpuszcza to i ja nie odpuszczam dziś tych słów, którymi codziennie się z wami żegnam
DOBREJ NOCY DOBRZY LUDZIE ❤